Sensacja przyrodnicza w Zachodniopomorskiem. W tym roku na wolności na świat przyszło co najmniej 14 rysiątek. - Wciąż jednak rysie są praktycznie na granicy wymarcia - mówi Maciej Tracz z Zachodniopomorskiego Towarzystwa Przyrodniczego. "Wszystkie Ryśki to fajne chłopaki" też nie pada w "Misiu" 1 dzbanek123. dzbanek123. 29.03.2017, 18:47:00. 2 @mientus111: Dokładnie. "Wszystkie Ryśki to .bo wszystkie Ryśki to fajne chłopaki.. "Ryszard Petru wrócił: „mleko się rozlało z inflacją i szybko się go nie zagasi”." Error Miłośnik górskich wędrówek Marek Słomczyński opublikował w mediach społecznościowych nagranie z bliskiego spotkania z rysiem. Natknął się na tego drapieżnika z rodziny kotów podczas pobytu na przełęczy Trzy Buki w Górach Sowich. Jak się okazało, to ryś Zygmunt, który został wypuszczony rok temu w Jabłonowie w województwie zachodniopomorskim. Przemierzył daleką drogę Weź udział w sondzie Czy Marciny to fajne chłopaki? w Zapytaj.onet.pl. Pytania . Wszystkie pytania; Wszystkie (37034) Banki (7944) Bankowość Elektroniczna (322) Wszystkie Ryśki to fajne chłopaki. Wiadomo. Ale ten miał w sobie coś takiego, że na tle szarego i ponurego PRL był jak kolorowy ptak, przybysz z odległego świata, trochę cudak, a trochę geniusz. Filmy z serii The Medium PL 🦋 do znalezienia na playliście tutaj: https://www.youtube.com/playlist?list=PL8CdCzUQm39caDpngaf04-PvAgj-wxiAN😱 Pierwszy odcine Kup bilet już dziś i przekonaj się, że wszystkie Ryśki to fajne chłopaki! Bajkowy świat, znakomite poczucie humoru oraz wielka walka o marzenia. „Rysiek Lwie Serce” to przezabawna i pełna szalonych przygód opowieść o dzielnym chłopcu, który od zawsze chciał zostać… rycerzem. Jak już mówiełem wszystkie Ryśki to fajne chłopaki ;))) Ryszard Kosiorek jak najbardziej też;) jest prawdziwym koneserem ! A czego???? Oczywiście Jako,że teraz już od kilku lat to mnie przypadła ta zaszczytna funkcja, a rodzice są na emeryturze więc wszystkie obowiązki są na mojej głowie.W gospodarstwie jest produkcja zwierzęca więc roboty jest nie mało.Powołania się nie boję, jednakże nie mam w takim przypadku komu zostawić gospodarstwa na ten okres.Rodzice mieszkają zBmUgZ. drawa ******* Images: 14 Dziękował/a : 60 Dziękowano: 189 Dołączył/a: 31 maja 2013 Sprzęt: Forum Spływy Pontony drawa ******* Images: 14 Dziękował/a : 60 Dziękowano: 189 Dołączył/a: 31 maja 2013 Sprzęt: Forum Spływy Pontony Zgłoś postCytuj Re: Wszystkie ryśki to fajne chłopaki przez drawa » 23 grudnia 2013, o 16:31 drawa ******* Images: 14 Dziękował/a : 60 Dziękowano: 189 Dołączył/a: 31 maja 2013 Sprzęt: Forum Spływy Pontony drawa ******* Images: 14 Dziękował/a : 60 Dziękowano: 189 Dołączył/a: 31 maja 2013 Sprzęt: Forum Spływy Pontony Powrót do Eko rozmowy Skocz do: Kto przegląda forum Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 1 gość {"type":"film","id":896,"links":[{"id":"filmWhereToWatchTv","href":"/film/Mi%C5%9B-1980-896/tv","text":"W TV"}]} powrót do forum filmu Miś 2014-11-01 11:03:55 Nie wiem skąd ludzie wytrzasnęli text "wszystkie Ryśki to fajne chłopaki". Niejednokrotnie słyszałem "wyjaśnienia", że to z Misia właśnie. Tymczasem ja, mimo obejrzenia Misia kilkadziesiąt razy, cytatu takowego nie wyłowiłem. Tylko coś o Ryśkach porządnych chłopach:-D A może nieuważnie oglądam? adlerxx -Władek minister;Jak ci na imię? -Ochódzki ;Rysio ,Ryszard-Władek minister ;Ryszard,wszystkie Ryski to porządne chłopy. Około 10 mieszkaniu prezesa. kalifkol Znam Misia niemal na pamięć:) To wyżej to ironia była - właśnie jest tam mowa o porządnych chłopach, a nie fajnych chłopakach. O to mi chodziło. adlerxx Może Bareja z Tymem mieli zły dzień, kiedy pisali scenariusz i wyszło chłopy,ale polacy to naród zaradny i cytują tak jak im psuje z małym przeinaczeniem :) Paterm ocenił(a) ten film na: 10 adlerxx Ależ to jest typowe ludowe przeinaczenie cytatu! Podobnie w "Stawce większej..." nie ma kwestii "Nie ze mną te numery, Brunner" (za to właśnie takie przeinaczenie cytuje... Kotek z "Alternatywy 4" !) adlerxx Iza Koprowiak, moja redakcyjna koleżanka, już dawno sygnalizowała, że portugalski trener Legii jest osobą o niebanalnym postrzeganiu otoczenia i zjawisk w nim zachodzących. Wielu oburzało się, że Iza przejaskrawia, malując raczej operetkową sylwetkę pana Ryszarda Sa Pinto, a i ja nieco podejrzliwie czytałem o osobliwych historiach z jego udziałem. O tym, że nie wszystkie Ryśki są fajnymi chłopakami, najdobitniej świadczyły brednie wypowiedziane po pucharowej porażce z Rakowem. Cytowanie ich jest takim samym sensem, co poważne traktowanie słów wypowiadanych na konferencjach prasowych przez byłego selekcjonera – Adama Nawałkę. Co do Sa Pinto – wynika z tego, że lepiej było zaufać legendarnej, kobiecej intuicji. – Jak już będziemy małżeństwem – mówi dziewczyna do narzeczonego – będziemy mieli trzy śliczne dzieciaczki. Słodką blondyneczkę z dołkiem w brodzie i dwóch zabawnie sepleniących urwisów. – Skąd ty to tak dokładnie wiesz?! – dziwi się narzeczony. – Kobieca intuicja? Dziewczyna uśmiecha się tajemniczo i dodaje: – Na razie są u moich rodziców. Nie tak dawno, w trakcie losowania par piłkarskiego Pucharu Polski zawieruszyła się kulka. Tamta wpadka była drobiazgiem... Kilka dni temu jeden z dwójki „sierotek”, bez cienia żenady, nawet nie próbując stworzyć najmniejszych pozorów uczciwości, kolejno wybierał z koszyka kulki par ćwierćfinalistów futsalowego Pucharu Polski. „Losujący” ani razu nie zamieszał kulkami, by przypadkiem nie zburzyć wcześniej ustalonego porządku. Gwoździem tego programu satyrycznego było wylosowanie zespołu, który odpadł w poprzedniej rundzie. Pan dobierający (bo przecież nie losujący) kulki był jak milicjant ze starego kawału. Dostał dwie i miał zrobić z nimi sztuczkę, ale jedną zepsuł, a drugą zgubił. ***** Robert Kubica wrócił do ścigania w Formule 1. To znaczy ścigają się inni, bo nasz rodak walczy o to, by cało i zdrowo dotłuc się do mety. Zadbali o to jego pracodawcy, decydując się na eksperyment „czy furmanką można wyprzedzić samochód?”. Rozklekotanym bolidem Kubica przywlókł się ostatni. Pojęcia nie mam, czy jest kiepskim kierowcą, czy trafił do teamu, w którym pracują mechanicy z wiedzą po przeczytaniu poradnika „Kurs budowy bolidów w weekend”. Moja wiedza o F1 jest skromniutka. Szesnaście lat wstecz we Włoszech redaktor Stasio Żółkiewski zapytał mnie i Czarka Kowalskiego, czy po meczu Lazio z Wisłą pojedziemy na spotkanie i wywiad z utalentowanym Kubicą. Zdziwiłem się, że Andrzej Kubica gra w lidze włoskiej... Dlatego o podsumowanie oficjalnego powrotu Roberta do F1 poproszę jakiegoś fachowca. A takich u nas nie brakuje. Kiedyś niemieccy dziennikarze żartowali, że do pracy w Formule najlepiej zatrudnić polskich specjalistów od aut. Ci podczas pit stop – postoju w blokach – w rekordowym czasie wyrychtują pojazd, odkręcą koła, przebiją numery silnika, przemalują, cofną licznik i sprzedadzą za dobre pieniądze. ***** Czyżby poszedł grubszy zakład kibiców Zagłębia Sosnowiec i Wisły Płock o to, na który stadion przyjdzie mniej kibiców? Nie jest wykluczone, że do końca sezonu uda się jednej ze stron dobić, by w pomeczowej relacji ogłosić: „Widzów: nie było”. Na razie górą Płock. Piątkowe popisy wiślaków obejrzało 2,5 tysiąca fanów. W Sosnowcu przyszła setka kibiców więcej. Na moim Podlasiu więcej ludzi bywa na wiejskich weselach i to tych kameralnych. Zakład podjęli też piłkarze obu drużyn – kto szybciej zamelduje się w 1. lidze. Na ten moment zdecydowanie bliżej wygranej jest zamykające tabelę Zagłębie, tracące sześć punktów do przedostatnich w klasyfikacji płocczan. Ciarki przechodzą, gdy pomyślę, kto oprócz piłkarzy zdecyduje się obejrzeć ucztę w ostatniej kolejce rundy zasadniczej, kiedy w Sosnowcu Zagłębie ugości dzisiejszych sąsiadów z tabeli. Może będzie jak w dowcipie: – Jak udała się randka? – Połowicznie. Ja przyszedłem, ona nie. ***** Podobne kłopoty do Jagiellonii ma poznański Lech. Kłopot z przyzwoitym graniem i zdobywaniem punktów. Tradycyjnie nie zawiódł trener Adam Nawałka. Jego pomeczowych analiz z atomowym natężeniem banałów i zwyczajnych głupstw chyba sam nie traktuje poważnie. Po porażce z Miedzią wyjaśniał, że planem było częstsze utrzymywanie się przy piłce, w piątek po łomocie tłumaczył, że jego zespół starał się do samego końca, choć kibice Kolejorza mieli skrajnie inne zdanie. Dziwne opowieści szkoleniowca Lecha być może wynikają z niedospania, w końcu pan Adam słynie z nasiadówek przed komputerem trwających do bladego świtu. A jeżeli mecz zakończy się porażką, kiepski wynik i tak przekuje w pozytyw. Na przykład tak: – Mam dwie nowiny... – Jak zwykle: dobrą i złą, tak? – Tak jakby, ale dwa w jednym. – To znaczy? – Dziadek przestał chrapać. ***** Sędziowie uznali chyba, że z naszymi spotkaniami ekstraklasy jest jak ze znakomitymi filmami – człowiek nie chce, by się skończyły. Dlatego w miniony poniedziałek w Gdańsku grano 111 minut, a w sobotę – w Warszawie 104. Były szef PZPN, Michał Listkiewicz, wspominał właśnie o pasjonującym meczu, kiedy sędzia się zatracił. – To był półfinał mistrzostw świata w 1990 roku. Gospodarze – Włosi grali z Argentyną. Sędziował świetny arbiter, zresztą mój dobry kolega – Michel Vautrot, a ja i Duńczyk Peter Mikkelsen asystowaliśmy na liniach. Michelowi musiał piekielnie podobać się ten mecz i nic dziwnego, ponieważ akcja goniła akcję. No i nieświadom drugą część dogrywki z 15 minut wydłużył do 23! A powodów ku temu nie było żadnych. Nie mieliśmy jednak jak mu zasygnalizować, bo wówczas nie było łączności z arbitrem, ja i Peter mieliśmy tylko chorągiewki. W końcu przed jakimś rzutem wolnym Mikkelsen wbiegł na boisko, powiedział Michelowi, że spotkanie trwa zdecydowanie za długo. Francuz złapał się za głowę i natychmiast je zakończył. Po latach, gdy wiedziałem, że gdzieś w świecie spotkam Michela, zawsze zabierałem stary zegarek po moim ojcu, marki Błonie. Przypominałem Michelowi półfinał z Włoch i próbowałem mu wręczyć czasomierz, z zapewnieniem, że choć stary, działa idealnie... Rzeczywiście, kiedyś poczucie czasu ludzie mieli nieco inne. Pijany facet wraca do domu. Żona zaczyna awanturę i wymownie pokazuje palcem na zegarek. Na co facet: – Wielkie halo! Zegarek! Jak mój ojciec wracał do domu, to matka na kalendarz pokazywała! ***** „Nie dziwię się ludziom, bo płacą za oglądanie tej żenady” – tak gwizdy kibiców skomentował Ivan Runje, obrońca Jagiellonii po przegranej z Koroną. Na gwizdach się nie skończyło, bo po meczu piłkarze zostali przywołani pod trybunę, by usłyszeć od wściekłych kibiców, co myślą o ich grze i zaangażowaniu. Pogadanki mobilizujące stają się „nową świecką tradycją”, bo identycznych jagiellończycy musieli wysłuchać po poprzednim, przegranym spotkaniu ze Śląskiem. Wtedy rozmowa przyniosła skutek, ponieważ kilka dni później białostoczanie ograli Odrę Opole. Skoro teraz też usłyszeli od fanów kilka ostrych słów, następny mecz powinni wygrać, o ile w trakcie przerwy na reprezentację nie zapomną o radach... – Panie doktorze, mam sklerozę. – Od kiedy? – Co od kiedy?